Nie taki diabeł straszny: praca z ciężarami
Ostatnimi czasy na platformie pojawia się coraz więcej propozycji treningów z obciążeniem zewnętrznym. Hantle, kettle oraz obciążniki na kostki i nadgarstki są świetnym narzędziem podnoszącym intensywność treningu. Niestety, wciąż dużo kobiet w obawie przed rozbudowaniem atletycznej i „męskiej” sylwetki, unika takiej praktyki. Skąd się wzięło to przekonanie? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że zostało ono rozpowszechnione przez ludzi, którzy nigdy nie mieli styczności z treningiem oporowym, czyli siłowym.
Powyższy mit obalają wszystkie kobiety, które zaryzykowały i odważyły się sięgnąć po dodatkowe obciążenie w trakcie wykonywania ćwiczeń. Prawda jest taka, że aby pobudzić mięśnie do wzrostu, potrzeba spełnić naprawdę wymagające warunki i nawet większość mężczyzn ma z tym problem, a przecież dysponujemy większym poziomem testosteronu, który predysponuje nas do budowania masy mięśniowej i siły.
Mięśnie, aby zwiększyć swoje rozmiary, muszą być regularnie stymulowane DUŻYMI ciężarami oraz odpowiedniej długości przerwami między seriami, aby móc te ciężary dźwigać. Lekkie obciążenie, które daje ci możliwość wykonania 20-30 powtórzeń danego ćwiczenia, nie ma szans pobudzić mięśni do wzrostu. Taki wysiłek natomiast zmusi je do wykonania większej pracy wytrzymałościowej, co przekłada się na ich jakość (więcej siły w mięśniu) oraz kształt (rzeźba mięśnia). Warto wspomnieć, że jakościowe mięśnie potrzebują więcej energii do ich odżywienia, a co za tym idzie, napędzają metabolizm i pomagają spalić tkankę tłuszczową.
Zanim przystąpisz do takiego treningu, musisz koniecznie uświadomić sobie jedną rzecz: mięśnie, aby mogły się rozwijać, muszą nauczyć się gospodarować energią, tzn. kumulować jej zapasy. Energia jest przetrzymywana w mięśniach w postaci glikogenu (prościej mówiąc cukru), który jest magazynowany w formie uwodnionej. Takie kumulowanie energii przekłada się na subtelne „podejście wodą” w pierwszych 3-4 tygodniach, później nadmiar wody schodzi i zostaje tylko to, co niezbędne do nakarmienia mięśnia w trakcie wysiłku. Oczywiście, jeżeli nie będziesz się trzymać planu dietetycznego, może się okazać, że tej wody będzie się zbierało więcej i na dłuższy czas. Dlatego tak ważne jest, aby pilnować, co ląduje na twoim talerzu. Myślę, że sama już doskonale wiesz, że niepilnowanie diety potrafi zepsuć każdy, nawet najlepiej zaplanowany trening. Tak jest i w tym przypadku. Będziesz jeść za dużo – będziesz łapać tkankę tłuszczową i nie ma tu znaczenia czy trenujesz z ciężarami, czy tylko robisz „skalpel” z Ewą. Tak działa nasza fizjologia.
Z kolei, jeżeli będziesz jeść za mało, to ani nie zbudujesz jakościowych mięśni, ani ich nie odsłonisz, a jedynie zrobisz sobie krzywdę, uszkadzając tkanki. Pamiętaj, że kiedy redukujesz radykalnie liczbę kalorii, a ciągle trenujesz, to cierpi całe ciało wraz z narządami wewnętrznymi. Nie wspominając już o energii do życia na co dzień – mózg spowalnia, wigor spada, koncentracja spada, nastrój spada… Ale nie o tym ten artykuł. Po prostu, jeśli jeszcze nie dotarłaś do takiej wiedzy, to koniecznie to zapamiętaj. Dieta musi być zbilansowana.
Podsumujmy. Zakładamy, że jesz świadomie, w treningach aerobowych i z ciężarem własnego ciała nie znajdujesz już wyzwań. Co dalej?
To jest właśnie moment, kiedy powinnaś mi zaufać i wyposażyć się w lekkie hantelki, a może nawet w więcej sprzętu i przy jego pomocy kontynuować drogę do wymarzonej sylwetki. Gwarantuję, że zakochasz się w takiej formie treningu i w efektach, które ze sobą niesie.
Trzymam za ciebie kciuki. Do roboty!
Autor: Aleksander Pawłowski